niedziela, 29 września 2019

Kowno...



Było Wilno, teraz czas na Kowno. 

W dwudziestoleciu międzywojennym to Kowno było stolicą Litwy, a obecnie to tu jest największy odsetek Litwinów.

Nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, ale Kowno to miasto, które na Litwie najbardziej lubię.

Zapraszam Was na krótką fotorelację. To kompilacja zdjęć z kilku wypadów do Kowna.
















piątek, 27 września 2019

Wspomnienie letnich wypraw...


… Słowacja.

Zachwycałam się tym widokiem każdego dnia. Nieustannie.

Celem tegorocznego urlopu były Tatry Wysokie i Słowacja. Na Słowację nigdy nie podróżowałam. Jakoś czułam pewną obawę... I teraz wiem, że niepotrzebnie.

Co mnie urzekło? Rzecz jasna na pierwszym miejscu plasują się Tatry, ale też bardzo pozytywni ludzie, smaczna kuchnia i … infrastruktura turystyczna. Słowacy mają świetnie zorganizowaną komunikację między poszczególnymi górskimi miejscowościami. Absolutnie nie mieliśmy problemu, aby wrócić do samochodu pozostawionego w jednej miejscowości, z której wyruszaliśmy na szlak, gdy schodziliśmy do innej. Rewelacja! Także sieć kolejek górskich bardzo miło mnie zaskoczyła. A co najważniejsze … brak kilkukilometrowych kolejek, aby kupić bilet!

Właśnie brak tłoku sprawił, że wypoczynek w Tatrach po słowackiej stronie był bardzo przyjemny :)

Tłumy były tylko w Aquaparku w Popradzie, ale basen pływacki, na którym najbardziej mi zależało był najmniej oblegany. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że miałam go niemal na wyłączność :)

Najczystsza woda.

Na szlaku.

Tutaj zrobiliśmy krótki przystanek.


Kocham ten widok.

Było też trochę śniegu, więc wełniana czapka i komin bardzo się przydały. Niestety zapomniałam o rękawiczkach.

Zaopatrzenie. Tak, tu wszystko trzeba wnieść.


Musiałam zrobić to zdjęcie :)

Coraz bliżej celu.

I jeszcze bliżej.

Cel osiągnięty. RYSY. Widoki były niesamowite.

wtorek, 24 września 2019

Kraków i Nowa Huta...

No nie mogłam. Nie mogłam przestać powtarzać w kółko za Marcinem Świetlickim...


… Kraków i Nowa Huta. Sodoma z Gomorą. Z Sodomy do Gomory jedzie się tramwajem. Chodzę po mieście...


Bardzo chciałam zobaczyć Nową Hutę i to modelowe osiedle według standardów socrealizmu radzieckiego. W Rosji bywam co jakiś czas i faktycznie... czułam się jak na jednym z rosyjskich już osiedli. Zbliżona stylistyka. Nie czułam się obco w Nowej Hucie :)



















Na zwiedzanie Nowej Huty przeznaczyliśmy jakieś dwie godziny i to był wystarczający czas. Zastanawialiśmy się czy nie jechać od naszego akademika autobusem, ale chcieliśmy jeszcze po drodze zwiedzić dom letniskowy Jana Matejki, dlatego wybraliśmy jednak samochód.

niedziela, 22 września 2019

O sukience...





Tak się złożyło w moim życiu zawodowym, że dość często wyjeżdżam służbowo. Delegacja ma to do siebie, że na spotkaniach (mimo tego, że są to spotkania wyjazdowe) obowiązuje określony dress code, którego należy przestrzegać. Nie jest tak źle, kiedy podróżuję samochodem. Wtedy za bardzo nie muszę ograniczać bagażu. To raz. Dwa to komfort w przewożeniu ubrań. Koszule, garnitur oraz sukienki mogę spokojnie przewieźć na wieszaku. Gorzej, gdy czeka mnie lot samolotem. Jedna z kwestii to pakowanie ubrań w taki sposób, aby w dobrym, czyli jak najmniej wygniecionym stanie doleciały ze mną na miejsce. Ja sztuki takiego pakowania jeszcze nie opanowałam. Kiedyś zabierałam ze sobą po prostu żelazko i przywracałam dobry wygląd moim ubraniom już w hotelu. Ale wiadomo, że żelazko zajmuje cenne miejsce w walizce. A trzeba spakować jeszcze inne rzeczy, w tym katalogi, próbniki i drobne prezenty dla klientów.

Druga kwestia to waga bagażu, który ze sobą taszczymy. Jeszcze kilka lat temu, aby wszystkie rzeczy, które musiałam zabrać pakowałam do największej walizki, jaką posiadałam. Wiem, wiem, że bagaż nadajemy przy odprawie i później po lotnisku przemieszczamy się bez niego, ale na to lotnisko trzeba najpierw dotrzeć, a później trzeba dojechać do hotelu.

Nadźwigałam się tych kilogramów co nie miara i powiedziałam… Stop! Basta! Koniec! Od następnej delegacji pakuję się w najmniejszą walizkę, jaką posiadam. Ograniczona pojemność zmusiła mnie do bardziej rozsądnego planowania rzeczy, które będą mi potrzebne.

I tak niezależnie od pory roku wybawieniem są sukienki. Bo sukienki to wygoda. Zaopatrzyłam się w kilka sukienek w stonowanym kolorze, bez głębokich dekoltów, o bezpiecznej długości i z takiego materiału, który dość łatwo się prasuje. Poza tym wybierając sukienki automatycznie zabieram ze sobą mniej ubrań. Jeden zestaw to jedna sukienka, a nie bluzka / koszula + spódnica / spodnie.

Tym sposobem z odchudzonym bagażem mogę ruszać w świat, a po dotarciu do hotelu wystarczy jedynie wyciągnąć je z walizki, nieco przeprasować (korzystam już z żelazek hotelowych) i rozwiesić na hotelowych wieszakach. Po takim zabiegu mogę spokojna i pewna siebie udać się na służbowe spotkanie.

Chciałabym jeszcze wspomnieć o biżuterii. Tu także należy zastosować zasadę, że mniej znaczy więcej. Nie przesadzać i nie obwieszać się zbyt dużą ilością biżuterii.

Wszak wiadomo, że ubiór adekwatny do sytuacji potrafi dodać pewności i wywrzeć na rozmówcach dobre wrażenie. Wyglądając profesjonalnie możemy przystąpić do negocjacji skupiając się na osiągnięciu zamierzonego celu. A przecież o to nam chodzi.