
Tak się złożyło w moim życiu zawodowym, że dość często wyjeżdżam służbowo. Delegacja ma to do siebie, że na spotkaniach (mimo tego, że są to spotkania wyjazdowe) obowiązuje określony dress code, którego należy przestrzegać. Nie jest tak źle, kiedy podróżuję samochodem. Wtedy za bardzo nie muszę ograniczać bagażu. To raz. Dwa to komfort w przewożeniu ubrań. Koszule, garnitur oraz sukienki mogę spokojnie przewieźć na wieszaku. Gorzej, gdy czeka mnie lot samolotem. Jedna z kwestii to pakowanie ubrań w taki sposób, aby w dobrym, czyli jak najmniej wygniecionym stanie doleciały ze mną na miejsce. Ja sztuki takiego pakowania jeszcze nie opanowałam. Kiedyś zabierałam ze sobą po prostu żelazko i przywracałam dobry wygląd moim ubraniom już w hotelu. Ale wiadomo, że żelazko zajmuje cenne miejsce w walizce. A trzeba spakować jeszcze inne rzeczy, w tym katalogi, próbniki i drobne prezenty dla klientów.
Druga kwestia to waga bagażu, który ze sobą taszczymy. Jeszcze kilka lat temu, aby wszystkie rzeczy, które musiałam zabrać pakowałam do największej walizki, jaką posiadałam. Wiem, wiem, że bagaż nadajemy przy odprawie i później po lotnisku przemieszczamy się bez niego, ale na to lotnisko trzeba najpierw dotrzeć, a później trzeba dojechać do hotelu.
Nadźwigałam się tych kilogramów co nie miara i powiedziałam… Stop! Basta! Koniec! Od następnej delegacji pakuję się w najmniejszą walizkę, jaką posiadam. Ograniczona pojemność zmusiła mnie do bardziej rozsądnego planowania rzeczy, które będą mi potrzebne.
I tak niezależnie od pory roku wybawieniem są sukienki. Bo sukienki to wygoda. Zaopatrzyłam się w kilka sukienek w stonowanym kolorze, bez głębokich dekoltów, o bezpiecznej długości i z takiego materiału, który dość łatwo się prasuje. Poza tym wybierając sukienki automatycznie zabieram ze sobą mniej ubrań. Jeden zestaw to jedna sukienka, a nie bluzka / koszula + spódnica / spodnie.
Tym sposobem z odchudzonym bagażem mogę ruszać w świat, a po dotarciu do hotelu wystarczy jedynie wyciągnąć je z walizki, nieco przeprasować (korzystam już z żelazek hotelowych) i rozwiesić na hotelowych wieszakach. Po takim zabiegu mogę spokojna i pewna siebie udać się na służbowe spotkanie.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o biżuterii. Tu także należy zastosować zasadę, że mniej znaczy więcej. Nie przesadzać i nie obwieszać się zbyt dużą ilością biżuterii.
Wszak wiadomo, że ubiór adekwatny do sytuacji potrafi dodać pewności i wywrzeć na rozmówcach dobre wrażenie. Wyglądając profesjonalnie możemy przystąpić do negocjacji skupiając się na osiągnięciu zamierzonego celu. A przecież o to nam chodzi.