poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Kino #12


Od kilku lat właśnie w ostatnim tygodniu sierpnia wracam do tego filmu. I zawsze wywołuje we mnie silne emocje. Zawsze budzi we mnie pewien sentyment. A powodów jest wiele…

Jerzy (Jakub Wesołowski), Andrzej (Mateusz Damięcki) i Piotr (Antoni Pawlicki). Przyjaciele, którzy w 1938 roku zdali maturę. Przyjaciele, którzy pochodzili z zupełnie różnych rodzin. Przyjaciele, których przyjaźń przetrwała nawet wtedy, gdy po maturze każdy z nich obrał zupełnie inną drogę. Przyjaciele, którzy byli przekonani o swojej nieśmiertelności… Wierzyli, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych…

Tu muszę powiedzieć o scenie, którą bardzo lubię. Zresztą to jedna z wielu… Po maturze Jerzy i Andrzej wstąpili do wojska. Jerzy dlatego, że jeszcze do końca nie zdecydował, jakim studiom chce się poświęcić, a Andrzej dlatego, że zbytniego wyboru nie miał. Wszak pochodził z rodziny wojskowej. Jedynie Piotrek nie przeszedł pomyślnie komisji poborowej i rozpoczął studia medyczne, ale nie oznaczało to, że został odstawiony przez przyjaciół. Ich przyjaźń była ponad to. Mało tego. Ich przyjaźń była silna i nierozerwalna. I zostało to idealnie pokazane właśnie wtedy, gdy Jerzy i Piotr odwiedzają "osieroconego" Andrzeja w Grudziądzu, gdzie służył w kawalerii. Jedna rozmowa przy stole, a tyle emocji. Nie ma wątpliwości jak ważne było dla nich to spotkanie. A później … skok do Wisły z grudziądzkiego mostu. I dlaczego właśnie tę scenę bardzo lubię? Pokazuje jak piękna była ich przyjaźń. Jaka prawdziwa i silna.

Inną sceną, którą bardzo lubię jest bal maturalny. Z ekranu aż bije ta radość i chęć życia. Chęć zabawy. I wolność! Oto w końcu nastąpił ten dzień, kiedy mogą świętować zamknięcie jednego etapu i startować w dorosłe życie. Ale póki co nie myślą o tym, co będzie jutro. Myślą o tym, co dziś! A dziś świętują! I rewelacyjnie wpleciona w tę scenę piosenka Może kiedyś innym razem podkreśla ich radość, żywiołowość, entuzjazm i beztroskę.

A później… Później czas mija na wykonywaniu nowych obowiązków. Obserwujemy Jerzego w szkole podchorążych w Zegrzu. Andrzeja w grudziądzkim pułku kawalerii. Piotra studiującego tajniki ludzkiego organizmu. I miłość… Każdy z nich szuka miłości. Każdy z nich zabiega o względy tej jednej jedynej.

Tymczasem do Polski docierają coraz częściej niepokojące informacje o niemieckich planach wobec Polski. O wojnie mówi się coraz częściej i coraz głośniej. I mimo tego, że młodzi z hardością deklarują, że przegonią wojska niemieckie z ziem polskich czuć w ich głosie nutkę strachu. Widać w ich oczach nutkę niepewności. A starsi? A starsi nie mogą odżałować, że ledwo dwadzieścia lat nacieszyli się wolnością i oto znowu trzeba walczyć.

1 września 1939 roku. Więc jednak wojna. Każdego z nich zastała w innych okolicznościach. Każdemu z nich zabrała wszystko. Bezpieczeństwo. Wolność. Bliskich. Dom. A nawet życie. Zrujnowała ich plany na przyszłość. Zrujnowała ich młodość. Zrujnowała ich szansę na spokojne i normalne życie, na rodzinę, na rozwój. Nie rozpoczną wymarzonych studiów. Nie skończą dopiero co rozpoczętych. Nie zdążą założyć rodziny. Nie zdążą pożegnać się z tymi, którzy są dla nich ważni. Nie zdążą wypowiedzieć tylu ważnych słów. Nie zdążą zrobić tylu rzeczy. Nie zdążą przeżyć tylu rzeczy…

To świetne kino, a reżyser Michał Kwiecień doskonale pokazał to, co bezpowrotnie utracono.



niedziela, 30 sierpnia 2020

monika olga szyje #17


Jeszcze tylko guziki i dziurki i sukienka gotowa. Będzie ze mnie morowa dziewczyna :)

Zależało mi na tym, aby ta sukienka była ekstremalnie długa. Zobaczymy jak sprawdzi się w praktyce.

I w komplecie maseczka jako stały już element ubioru (póki co)...






piątek, 28 sierpnia 2020

Dziennik z podróży #5


Gdy byliśmy dosłownie rzut beretem od Nowego Sącza nie mogliśmy nie odwiedzić Sądeckiego Parku Etnograficznego. Bardzo lubimy zwiedzać skanseny, więc dylemat dotyczył kiedy, a nie czy... 

Sądecki Park Etnograficzny to skansen, w którym można podziwiać architekturę i kulturę ludową czterech grup etnicznych, które niegdyś zamieszkiwały Sądecczyznę. Podziwialiśmy więc chaty Lachów Sądeckich, Pogórzan, Górali Sądeckich i Łemków. Był też i dworek szlachecki...











Ale Sądecki Park Etnograficzny to też Miasteczko Galicyjskie. I tu znajdziemy rekonstrukcję małomiasteczkowej zabudowy z przełomu XIX i XX wieku. Byłam zachwycona tym miejscem...










Jak miasteczko to i urząd pocztowy. A jak miasteczko galicyjskie to nie mogło zabraknąć pocztówek z podobizną cesarza. I tak cesarz Franciszek Józef I ponownie ruszył w świat... Tym razem w towarzystwie cesarza Niemiec.



środa, 26 sierpnia 2020

Dziennik z podróży #4

Drewniane cerkwie, przydrożne krzyże i kapliczki. To częsty widok na beskidzkich drogach i dróżkach...

Jedna z krynickich cerkwi.

Cerkiew w Muszynce.

Cerkiew w Andrzejówce.


Krempna.



Powroźnik.
Powroźnik.



Bartne.

Świątkowa Wielka.


poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Kulinarnie #15

Talerz rozmaitości... czyli dla każdego coś dobrego.

Smak bardziej pikantny. Sałatka Cezar.

Coś zupełnie innego. Wegetariańskie i bardziej łagodnie. To moja sałatkowa wariacja.

Pomidor musi być zawsze. Tym razem w towarzystwie roszponki i mozzarelli.

Jajko też musi być zawsze. Z roszponką smakuje idealnie.

sobota, 22 sierpnia 2020

Dziennik z podróży #3

Krynica-Zdrój. To była nasza baza noclegowo-wypadowa. Nie nastawialiśmy się na dokładne zwiedzanie samej Krynicy (może kiedyś), a jedynie po niej spacerowaliśmy późnymi popołudniami i wieczorami.

Jestem zachwycona tym uzdrowiskiem. Jego klimatem, jego architekturą willową. Od razu czuć, że to miejsce stworzone dla ludzi i mające ludziom służyć. 

Mimo tego, że Krynica-Zdrój to bardzo popularne uzdrowisko tym razem dzikich tłumów nie było. A to dlatego, że tuż przed naszym przyjazdem powiat nowosądecki włączono do czerwonej strefy, a co za tym idzie pozamykano sanatoria. 

Zatem bez wielkich tłumów włóczyliśmy się po krynickim deptaku, podziwialiśmy piękne wille, raczyliśmy się wodami leczniczymi...

Myślę, że za kilka lat tam wrócimy :)

Imponująca willa. Jedna z wielu.

W tym okazałym ośrodku sanatoryjno-wypoczynkowym przebywał m.in. Karol Wojtyła.




To jedno z ulubionych miejsc Nikifora. Często przesiadywał na murku przy łazienkach i tworzył.


Detale. W drodze do naszego tymczasowego domu...

Stary Dom Zdrojowy. Kolejny efektowny gmach.

To nadal Stary Dom Zdrojowy.

Dawniej pensjonat wypoczynkowy, teraz Muzeum Nikifora, w którym zgromadzono obrazy i pamiątki malarza prymitywisty.
Jest i pomnik Nikifora Krynickiego.

Mąż postanowił zrobić mi niespodziankę i zabrał mnie do Pijalni Czekolady u Jana Kiepury.

Patria. Luksusowy hotel modernistyczny, którego w 1932 roku budowę zlecił (i za nią zapłacił!) słynny Jan Kiepura.

Przy deptaku...
Nowy Dom Zdrojowy oddany do użytku latem 1939 roku.

W Pijalni Głównej.

Jako zagorzały czytelnik musiałam zrobić to zdjęcie :)