czwartek, 31 grudnia 2020

To był rok #2


Zapewne powiem to, co powiedziałby każdy, gdyby mijający rok miał określić jednym słowem. Dziwny. Ten rok był dziwny, pełen niepewności i pytań bez odpowiedzi. Pełen strachu. O przyszłość, o zdrowie, o życie, o pracę. Rok ograniczeń i rezygnacji... Mimo tego, że zawsze staram się dostrzegać to, co dobre i mnie udzielił się niepokój i lęk. I tak zostało. A nadchodzący Nowy Rok wcale nie zapowiada się lepiej. Przynajmniej jego pierwszy kwartał.... Zdarzyły się też oczywiście i dobre rzeczy, ale były one okupione wieloma rozterkami.

Rok mało kulturalny. Niestety odcięcie od kultury odczułam bardzo. W tym roku ani razu nie byłam w teatrze. Nie należę do osób, które mają wykupione bilety na wszystkie spektakle w miejskim teatrze, ale jednak od czasu do czasu do teatru się wybierałam. Na początku roku zdążyłam za to wybrać się do opery na cudowną "Księżniczkę czardasza", a we wrześniu mimo wszystko wybraliśmy się do filharmonii na wspaniały koncert "Magia kina. Polskie piosenki czarno-białego ekranu". Kino też było, choć nie tak często jak zazwyczaj. W tym roku zupełnie zrezygnowaliśmy z festiwalu "Docs Against Gravity", który został przeniesiony na wrzesień. Ale na początku roku zdążyliśmy obejrzeć kilka filmów w ramach "Sputnika". I filmem roku jest dla mnie niewątpliwie "Wysoka dziewczyna" (tutaj). W kinie zdążyłam jeszcze obejrzeć "Pana T." (tutaj). W warunkach już domowych oglądaliśmy "Parasite" (tutaj) i "Nędzników" (tutaj). Polecam wszystkie :)

Opera Nova. W lutym jeszcze nikt nie myślał o pandemii.

"Magia kina" w Filharmonii Pomorskiej.

W lutym jeszcze wszystko było normalnie... Później kino czynne, a "Szpulka" nie.

Rok uziemienia. I tak jak do podróży służbowych nie tęskniłam w ogóle, tak już przykro było rezygnować z tych prywatnych. Ale... W marcu, tuż na samym początku, kiedy jeszcze nie byliśmy świadomi co będzie za chwilę wybrałyśmy się z moją przyjaciółką na weekend do Warszawy. I to był cudowny czas, choć już wtedy w stolicy było dziwnie mało ludzi. 









A urlop.... Długo zastanawialiśmy się czy w ogóle jechać. Kiedy podjęliśmy decyzję, że jednak tak... Kiedy wszystko zarezerwowaliśmy... Okazało się, że w przeddzień naszego wyjazdu miejsce docelowe naszej podróży okrzyknięto strefą czerwoną. Nie zrezygnowaliśmy jednak. W nocy szyłam na szybko sporo maseczek. Z tego miejsca przepraszam sąsiadów :)

Magurski Park Narodowy to nasze odkrycie 2020! Będziemy tam wracać. Ale i w Krynicy-Zdroju się zakochałam. To były udane wakacje. Było też sporo zwiedzania okolicznych miejscowości i atrakcji (tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj).















Turystka 2020.


W tym roku jeszcze zdążyliśmy zorganizować sobie mikrowyprawy nadmorskie. Mikoszewo i Chałupy to jest to :) A tak zostaje nam włóczenie się po Puszczy Bydgoskiej.



Świeżo zaparzona kawa na plaży smakuje wyśmienicie...

Zawsze wiedziałam, że jak mąż to tylko inżynier :)

Koniec dnia...


A gdy wspomniałam już Puszczę Bydgoską nie mogę przemilczeć Projektu Włochatka (zainteresowanych odsyłam tutaj). To nie jest mój projekt, ale mojego męża. I wiem, ile pracy i wysiłku włożył w realizację tego projektu, więc tym bardziej z wielką przyjemnością i niezwykle dumna dzieliłam się z Wami efektami.


Autor zdjęcia R. Kurowski


Rok zaczytany. Tu nic się nie zmieniło. Nie wiem, co bym bez tych książek zrobiła... Jeśli chcecie przejrzeć co w tym roku przeczytałam zapraszam tutaj.

A w tym miejscu wspomnę o kilku tytułach, które są warte szczególnej uwagi: Eugeniusz Paukszta i "Wiatrołomy", Leopold Tyrmand i "Zły", Anna Matwiejewa i "Przełęcz Diatłowa", Karol Olgierd Borchardt i "Znaczy kapitan", Aleksander Kamiński i "Kamienie na szaniec" (straciłam rachubę ile razy czytałam tę książkę), Carla Montero i "Szmaragdowa tablica", Anthony Burgess i "Mechaniczna pomarańcza", Witold Gombrowicz i "Transatlantyk", Ildefonso Falcones i "Malarz dusz", Tarjei Vesaas i "Pałac lodowy", Daphne du Maurier i "Rebeka", Amos Oz i "Mój Michael", Pierre Lemaitre i "Kolory ognia", Clara Uson i "Nieśmiały zabójca".
















Rok mało szyciowy... Niestety na tym polu mogłoby być lepiej. Za mało czasu poświęciłam na szycie. Były momenty, kiedy maseczki zdeterminowały wszystkie szyciowe plany. No i pandemia oraz nauka zdalna sprawiły, że wielu rzeczy po prostu nie zdążyłam się nauczyć. Mam nadzieję, że nadrobię w 2021...

Ta sukienka okazała się idealna na plażę

Podobnie jak ta bluzka

Jeden z maseczkowych wariantów.

Zanim przyszyłam guziki.

Sukienka z rolety...


I na koniec życzenia noworoczne. Życzę i Wam, i sobie, aby nadchodzący rok 2021 był czasem spokoju, pokoju i stabilizacji. I zdrowia życzę! Bo zdrowie jest bezcenne. I realizacji planów. I tych nowych, i tych przechodnich z 2020 roku.

wtorek, 29 grudnia 2020

Ostatnia marszruta...

... na Kasprowy.

Widok schroniska na szlaku zawsze mnie cieszy. A jeżeli schronisko jest zadbane, to cieszę się podwójnie :)