To był rok wyczerpujący (szczególnie ostatni kwartał). To był rok absurdów. To był rok rozterek i podejmowania odważnych decyzji. Były też kojące momenty…
Rok powrotu do kultury. Powoli, ale jednak. Ponowne wizyty w muzeach, spektakle teatralne i … kino :) Nomadland i Na rauszu to dla mnie zdecydowanie filmy roku. A z rodzimych produkcji? Najmro i Powrót do tamtych dni!
Absurdy, absurdy, absurdy… I bezsilność. Najpierw brak możliwości wykonania ważnego zabiegu w swoim mieście (skierowanie od lekarza pilne!). Co tam w mieście!? Okazało się, że w całym województwie! Lekarz postanowił mi pomóc i podpowiedział szpital (prywatny, ale z umową z NFZ) i okazało się, że tak, że mogą mnie przyjąć, że nie ma problemu, ale… Ale daleko, bo pod Katowicami. No trudno, co robić… Ale to chirurgia jednego dnia, więc gdy nie będzie komplikacji wypis do domu tego samego dnia… Nie byłoby problemu, gdyby ten dom był blisko. I teraz absurd! Jak?! Jak można było pozamykać hotele?! A nie, przepraszam, w hotelu można było się zatrzymać, gdy udokumentowało się podróż służbową. Jakby z innych powodów ludzie nie byli zmuszeni „podróżować”. Na nic tłumaczenia o szpitalu. Na nic pytania, czy mogą wynająć pokój na podstawie wypisu ze szpitala… Całe szczęście mam męża, który świetnie prowadzi auto nawet na tak długich dystansach (Bydgoszcz – prawie Katowice – Bydgoszcz) bez przystanków na nocleg i który mógł wziąć w pracy urlop. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy byliby w takiej, bądź co bądź, komfortowej sytuacji… Aha, i dziękuję anestezjologowi, który tak umiejętnie dobrał leki przeciwbólowe i nasenne, że bez większych problemów przetrwałam taką podróż zaledwie pół godziny po zabiegu w pełnym znieczuleniu… Tak, to był mocno stresujący czas.
Były też i miłe momenty. Odwiedziny w Biebrzańskim Parku Narodowym i w Magurskim Parku Narodowym. Obcowanie z przyrodą to jedno z lepszych lekarstw. Cisza, spokój, terapeutyczna moc i … można powoli dochodzić do siebie.
Ale… Liczą się nie tylko dalekie podróże, także małe wyprawy. I w tym roku spędziliśmy cudowny czas i w Mikoszewie, i w Stegnie, i w Świbnie.
Praca. Ta decyzja nie należała do najłatwiejszych. Zmieniłam nie tylko miejsce pracy, ale zaczęłam zupełnie nowy etap w swoim życiu zawodowym. Trzymajcie kciuki :)
„Okiem ptasiarza” to nowy cykl, który pojawił się na blogu. Bardzo się cieszę, że udało mi się namówić męża na te artykuły. Tym samym blog robi nam się coraz bardziej rodzinny :)
Rok zaczytany. W tej kwestii bez zmian. Książki czytałam, czytam i czytać będę.
A w tym miejscu wspomnę o kilku tytułach, które są warte szczególnej uwagi: Amos Oz i Czarna skrzynka, Daphne du Maurier i Moja kuzynka Rachela, James Norbury i Wielka Panda i Mały Smok, Tadeusz Dołęga-Mostowicz i Pamiętnik pani Hanki, Jane Austen i Duma i uprzedzenie, Graham Masterton i Dom stu szeptów, Emily Bronte i Wichrowe Wzgórza, Wiesław Myśliwski i Ostatnie rozdanie, Kate Morton i Milczący zamek, Erich Maria Remarque i Na Zachodzie bez zmian, Stuart Turton i Demon i mroczna toń, Diane Setterfield i Trzynasta opowieść, Alaitz Leceaga i Córy ziemi.
Rok zbyt mało szyciowy... Chociaż cieszy to, że moje otulacze na książki rozeszły się w mig. A gdy już o sprzedaży mowa, to monika olga shop powoli nabiera rozpędu :) Nowa bawełna na otulacze już w drodze!
Nowy balkon! To zdecydowanie numer jeden! Cieszę się z tego balkonu jak dziecko z nowej zabawki! Tak, perspektywa spędzenia w domu wielu miesięcy nie napawała radością, dlatego tym bardziej zależało mi na balkonie, z którego można w pełni korzystać i choć trochę czerpać radość z przebywania na świeżym powietrzu.
Na koniec życzenia noworoczne. Życzę i Wam, i sobie, aby nadchodzący rok 2022 był czasem pokoju i stabilizacji. Abyśmy byli zdrowi, bezpieczni i abyśmy mogli cieszyć się życiem. Tak zwyczajnie…