To prawda. Choć niektórzy faktycznie mocno podnieśli ceny. "Paragon grozy" mieliśmy w zeszłym roku w Białymstoku. Nacięliśmy się tylko raz. Ceny były podniesione, a porcje zmniejszone...
Ja co roku przewracam oczami na te paragony grozy, bo zazwyczaj chodzi po prostu o ceny, o których wiadomo wcześniej. Ale sama paragon grozy raz dostałam na kolumbijskim wybrzeżu (grozy szczególnie w relacji cena/jakość), aż trzeba było iść do pobliskiego bankomatu, ale gdyby rzeczywiście dokładnie przeanalizować kartę i wszystkie drobne druczki, to można było przewidzieć...
Jak widać zawsze są wyjątki.... My paragon grozy otrzymaliśmy w zeszłym roku w Białymstoku. Porcje okazały się mikroskopijne. Pierwszy raz wyszłam z restauracji głodna....
Paragony grozy są medialne, my na wakacjach, a paragony normalne, jeśli ktoś zamawia bez zaglądania w menu, to potem się dziwi!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Choć niektórzy faktycznie mocno podnieśli ceny.
Usuń"Paragon grozy" mieliśmy w zeszłym roku w Białymstoku. Nacięliśmy się tylko raz. Ceny były podniesione, a porcje zmniejszone...
Cudne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie ostatnio przede wszystkim lato w pracy, ale mam nadzieję, że i latem w mieście uda mi się nacieszyć.
OdpowiedzUsuńMy też w pracy, ale za to weekendy... :)
Usuńmnie zastanawia, jak to jest, menu dostępne, każdy decyduje czy to lokal dla niego . Może zamówić, albo odejść!
OdpowiedzUsuńNiby tak ... :)
UsuńCałe lato zawsze pracuję, bo wyjeżdżam wczesną jesienią. Ale wakacje w mieście to też świetny pomysł, przynajmniej ja w moim się nie nudzę. :)
OdpowiedzUsuńMy podczas urlopów miasta też zwiedzamy :)
UsuńMy też, puki co, w mieście. Kotki trochę ograniczają nam wolność 😉!!! Ale nie próżnujemy... tyle wokół ciekawych miejsc. Jest fajnie 😊!!
OdpowiedzUsuńW mieście też jest ciekawie :)
UsuńNa wakacjach nie zwracam uwagi na paragony grozy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
:)
UsuńChyba cos zjem po tych Twoich zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWakacje w mieście też mogą być ciekawe.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńJa co roku przewracam oczami na te paragony grozy, bo zazwyczaj chodzi po prostu o ceny, o których wiadomo wcześniej. Ale sama paragon grozy raz dostałam na kolumbijskim wybrzeżu (grozy szczególnie w relacji cena/jakość), aż trzeba było iść do pobliskiego bankomatu, ale gdyby rzeczywiście dokładnie przeanalizować kartę i wszystkie drobne druczki, to można było przewidzieć...
OdpowiedzUsuńJak widać zawsze są wyjątki.... My paragon grozy otrzymaliśmy w zeszłym roku w Białymstoku. Porcje okazały się mikroskopijne. Pierwszy raz wyszłam z restauracji głodna....
UsuńWszystko wygląda przyjemnie ;). Czasem warto pospacerować po mieście, zmienić otoczenie, ale no balkon tez masz fajny. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda. I bardzo lubię mój balkon :)
Usuń