środa, 2 listopada 2022

Przeczytane #39

Październikowe lektury...


Patrick Leigh Fermor, Czas drogi

Podróże kształcą… W przypadku Patrick’a Fermor’a to powiedzenie jest jak najbardziej zasadne…

Grudzień 1933. Osiemnastoletni Patrick Leigh Fermor, Anglik, rozpoczyna swoją samotną wędrówkę. Cel? Konstantynopol. Zamierza dotrzeć do niego pieszo. Start? Holandia. I rozpoczyna się wędrówka…

Na plecach plecak, na nogach trekkingi, w paszporcie wbite magiczne słowo „student”, w kieszeni parę funtów i wiersze Horacego, w sercu zapał! Powoli odhacza kolejne miejscowości. W jednych zatrzymuje się na chwilę, w innych nieco dłużej. Podziwia architekturę, kościoły, katedry. Odwiedza galerie. Obserwuje ludzi na ulicy i w knajpach.

Jego osoba budzi zainteresowanie. Plecak, kij, mapa rozłożona na stole, mówi z dziwnym akcentem, notatnik i ołówek w ręku. Czyżby włóczęga? Wagabunda? Nie! To student z Anglii, który postanowił pójść do Konstantynopola.

Nocuje w przytułkach, na komisariacie policji (!), w stodołach, w pokojach gościnnych knajp, u obcych ludzi, w zamkach i pałacach. Poznaje wielu ciekawych ludzi. Z jednymi rozmawia tylko chwilę, u innych gości po kilka dni otrzymując od nich adresy i listy polecające do znajomych, którzy mieszkają na trasie wędrówki Fermor’a.

Warto zaznaczyć, że Fermor wędrował po Niemczech na przełomie 1933 i 1934 roku, a więc chwilę po tym, jak Hitler doszedł do władzy. Miał niebywałą okazję być naocznym świadkiem, jakie nastroje panowały w ówczesnych Niemczech. Rozmowy z przypadkowo napotkanymi ludźmi też były interesujące i pozwalały mu wyrobić sobie opinię na temat niemieckiego społeczeństwa.

„Czas drogi” to pierwszy tom tej szczególnej podróżniczej trylogii. Fermor dociera do granicy węgierskiej. Dalsza podróż opisana jest w pozostałych tomach.

Czy polecam tę książkę? I tak, i nie. Z jednej strony jest bardzo ciekawa i nietuzinkowa. Jest tutaj wiele interesujących obserwacji. Jest też dużo odniesień do literatury i historii… Dużo za dużo… I to jest ten mały minus. Tak, też jestem zdziwiona, że to piszę. To niestety wprowadza dość mocny zamęt i sprawia, że motyw drogi zanika. Nie ukrywam, że też nieco utrudnia czytanie i wymaga naprawdę sporego skupienia. To nie jest zarzut, ale co niektórzy mogą przez to zniechęcić się do dalszej lektury. Mnie to nie zniechęciło, ale znacznie wydłużyło czas lektury.

Czy sięgnę po dwa pozostałe tomy? Oczywiście!


Antti Tuomainen, Mała Syberia

Fińska prowincja, na której nic się nie ukryje… Czyżby? Fińska prowincja, której wszyscy mieszkańcy znają się jak łyse konie… Czyżby?

Niekoniecznie… Przekonał się o tym pastor, Joel Huhta. Muszę przyznać, że jego postać jest intrygująca. Jak na pastora dość często popada w wątpliwości natury duchowej. Jak na pastora (nawet takiego, który był na misji w Afganistanie) działa nader sprawnie w walce wręcz. Nie boi się używać broni. Nie cofnie się przed niczym… szczególnie, gdy w grę wchodzi życie jego żony.

Gdy wspomniałam o żonie… to kolejny ciekawy wątek. Otóż pewnego dnia żona pastora oznajmia, że jest w ciąży. I byłaby to cudowna wiadomość, gdyby nie fakt, że on, Joel Huhta nie może mieć dzieci. Jak wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji? Udawać radość? Przyznać się do tego, że przez tyle lat ukrywał przed żoną fakt, że dzieci mieć nie może? I jak do cholery doszło do tego, że jego żona jest w ciąży?! Kto jest ojcem dziecka? Czy to ktoś z tej zabitej deskami dziury? Czyżby już cała wioska wiedziała, że żona pastora przyprawia mu rogi?

Póki co cała wioska wie, że przechowywany w Muzeum Wojska meteoryt jest wart fortunę. Cała wioska wie, że ten meteoryt za kilka dni trafi do Helsinek. Chrapkę na ten meteoryt ma niejeden mieszkaniec wioski. Nawet niewielka część tej tajemniczej bryły rozwiązałaby całą masę problemów. Uratowałaby siłownię. Uratowałaby sklep. Pozwoliłaby wyrwać się z tego obrzydliwie nudnego miejsca bez żadnych perspektyw. Tymczasem kto pełni zgłosił się na ochotnika, by niemal co noc pełnić wartę przy meteorycie? On, pastor Joel Huhta! Szybko przekonuje się, że te warty nie będą spokojne…

„Mała Syberia” to pierwsza książka Tuomainen’a, którą przeczytałam. Jest … nieoczywista, trzymająca w napięciu i napisana tak doskonale, że obcowanie z nią to czysta przyjemność. Antti Tuomainen zadbał o to, aby to było coś więcej, aniżeli kryminał.

Małe społeczności. One rządzą się własnymi prawami. One mają swój specyficzny klimat. I ten klimat udało się autorowi doskonale odmalować na kartach swojej książki.

Zakłamanie i pozory. To kolejne tematy, nad którymi warto się pochylić, a które zostały ciekawie poruszone w książce.

Rola duchownego w społeczeństwie. To zagadnienie także zostało znakomicie wplecione w fabułę. Porady duchowe. W parafii pastora Joel’a takie porady należą do podstawowych obowiązków duchownych. Wierni zapisują się na konkretną godzinę i mają dokładnie godzinę na rozmowę z duchownym. Do pastora Joel’a z uporem maniaka zapisuje się pewien jegomość. Jegomość, który codziennie jest przekonany o końcu świata… Nie wiedzieć czemu zawsze zapisuje się na porady wyłącznie do pastora Joel’a. Ot, nieszkodliwy wariat. Tylko, że ten wariat dochodzi do bardzo ważnego wniosku. Nie, nie zdradzę jakiego. Doczytajcie sami :)



Robert Forczyk, Fall Rot. Upadek Francji 1940

„Fall Rot. Upadek Francji 1940” to świetna propozycja dla miłośników historii wojskowości oraz dla tych, którzy interesują się II wojną światową.

Autor szczegółowo analizuje przyczyny tak błyskawicznego upadku Francji w 1940 roku. Wnikliwie zgłębia wszelkie problemy, które ostatecznie zdecydowały o porażce Francuzów, a triumfie Hitlera.

Czytając tę książkę nieustannie powtarzałam sobie pytanie: jak? Jak do tego doszło? Co poszło nie tak? Wydawać by się mogło, że to Francuzi jak nikt inny zdawali sobie sprawę, że Niemcy prędzej czy później staną na nogi i wezmą odwet. Mało tego! Marszałek Ferdynand Foch traktat wersalski nazwał wprost „rozejmem na dwadzieścia lat”.

Francja nie miała złudzeń. Niemcy znowu zaatakują. Tylko tym razem nie popełnią błędów z I wojny światowej. Mając tę świadomość Francuzi zaczęli działać na wielu płaszczyznach jednocześnie. Sojusze, zbrojenia, przewaga informacyjna, słynna linia Maginota. Historia pokazała, że te wszystkie działania okazały się funta kłaków warte...

Sojusze pięknie wyglądały na papierze… Zbrojenia i doskonalona wciąż technika wojskowa były imponujące. Szkoda tylko, że wciąż i wciąż odkładano w czasie realizację tych rewelacyjnych planów. Wywiad francuski też się nie spisał.

Poza tym, nikt nie wziął pod uwagę, że w marcu 1938 roku Niemcy dokonają Anschlussu Austrii. Gdy we wrześniu 1938 roku podpisano układ monachijski nikt już nie powinien mieć wątpliwości, że Hitler się zatrzyma. Tym bardziej, że jego siły zbrojne w ciągu kilku miesięcy znacznie się zwiększyły!

Forczyk poświęca uwagę także postawie Anglii, która nie garnęła się do zawiązywania nowych sojuszy, a także sporo miejsca dedykuje sprawom polskim. Co znamienne, zwraca uwagę na kilka pomijanych bądź marginalizowanych zazwyczaj problemów.

„Fall Rot. Upadek Francji 1940” to książka, po którą zdecydowanie warto sięgnąć, by na pewne sprawy spojrzeć z nieco innej perspektywy.




Daphne du Maurier, Kozioł ofiarny

Gdy sięgałam po tę książkę wiedziałam, że czeka mnie wyśmienita uczta czytelnicza. Nie spodziewałam się jednak, że otrzymam coś tak nieoczywistego, że aż nierzeczywistego… Choć życie naprawdę potrafi być zaskakujące…

John i Jean. Anglik podróżujący po Francji i Francuz. Przypadkowe spotkanie było nie lada zaskoczeniem i dla jednego, i dla drugiego. Okazało się bowiem, że są sobowtórami idealnymi! Ta sama sylwetka, te same rysy twarzy, ta sama fryzura, ten sam ton głosu. Dla Johna było to zdumiewające i szokujące. Pewnie większość z nas zareagowałaby tak samo. Jean z kolei od razu zwietrzył okazję. Napomknął, żeby na chwilę zamienili się ubraniami i … rolami. Ta chwila trwała tydzień!

Jean rozpłynął się w powietrzu niczym kamfora. Za to John… W pierwszych chwilach próbował wyjaśnić nieporozumienie. Na nic się to zdało, więc postanowił wziąć udział w tej nietypowej farsie. Początkowo naprawdę dobrze się bawił, a najlepsze było to, że za swoje postępowanie nie musi brać odpowiedzialności. Odkąd stał się Jean’em wszelkie czyny były księgowane na konto Jean’a. On, John, nie miał z tym nic wspólnego.

Tak, przeżył kilka mrożących krew w żyłach chwil, ale z każdą godziną był coraz pewniejszy siebie. Powoli rozszyfrowywał kto jest kim. Gafy, które popełniał były składane na karb jego pijaństwa i swawoli. Wszak zawsze robił co chciał, a innych miał w głębokim poważaniu. Udało mu się oszukać wszystkich mieszkańców zamku! Tylko psy zawsze dziwnie zachowywały się w jego obecności. I ona, piękna mieszkanka Villars, w pewnym momencie zorientowała się, że Jean to nie Jean…

Daphne du Maurier kapitalnie przedstawiła tę nieprawdopodobną historię o … ludziach. Bo jak się okazuje, każdy jest tylko człowiekiem. Każdy ma w sobie dwie przeciwstawne siły: dobrą i złą. Czasem dominuje tylko jedna z nich, ale to nie oznacza, że tej drugiej nie ma wcale…

Urazy. Żywione latami nie przynoszą ukojenia. Przekonała się o tym ona, Blanche.

Jak to jest być zawsze tym gorszym? Zawsze tym drugim? O tym doskonale wiedział on, Paul.

Gdzie jest granica, której nie powinno się przekroczyć w poszukiwaniu złudnej ulgi? O tym na własnej skórze przekonała się ona, hrabina.

A Jean? Dlaczego zranił tak wiele osób? Dlaczego wszystkie grzeszki były mu wybaczane? Czy istnieje dla tego człowieka jakaś świętość? Czy istnieje ktoś, dla kogo byłby w stanie się zmienić?

Pozory. Pozory. Pozory. Pozory i obłuda. Znamy je doskonale i dziś. Co takiego musi się stać, abyśmy je zrzucili? Czyżby życie nie było wtedy po prostu łatwiejsze?

A John? Czy wcielając się w Jean’a, który niby ma wszystko o czym można marzyć, był w końcu szczęśliwy i spełniony? Piękny zamek, służba, wygodne życie, rodzina, interes… Czyż to nie bajka? Czy choć przez chwilę zatęsknił za swoim dawnym życiem?

Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w znakomitej powieści Daphne du Maurier, która nie bez powodu nadała jej tytuł „Kozioł ofiarny”.




16 komentarzy:

  1. Małą Syberię chciałabym przeczytać, ostatnio obejrzeliśmy tez fiński serial kryminalny na netflixie "Karppi"
    Ciągle wyciągam twoje komentarze ze spamu, nie tylko na mnie się uparł blogger :-(
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fińska literatura jest bardzo ciekawa!
      Niestety ta "usterka" bloggera trwa już bardzo długo :(

      Usuń
  2. Nie czytałam żadnej z tych książek 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu sięgnąć po książki, które napisał Antti Tuomainen...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe lektury :) najbardziej interesuje mnie pierwsza powieść, chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezwykle intersujące lektury :) najbardziej ciekawi mnie pierwsza, chętnie bym ją przeczytała :)
    https://apetycznie-klasycznie.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała Syberia wydaje się ciekawa. :) Lubię czasami sięgnąć po kryminał, ale większość wydaje mi się taka sama, więc wybieram raczej, kiedy tło mi się bardziej spodoba, a tu opis brzmi nieźle.
    To o upadku Francji też mnie zainteresowało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe recenzje książek. Dziękuję serdecznie za to, że podzieliłaś się z nami tymi recenzjami książek, których czytałaś 🤗

    Pozdrawiam Cię serdecznie 😘🙋‍♂️
    Patryk

    OdpowiedzUsuń