Tę historię przeżywałam po raz ... trzeci! Jak przenieść film na teatralne deski? W tym przypadku nie miałam wątpliwości, że problemu nie będzie. Wręcz przeciwnie!
Byłam pewna na 120 %, że to będzie udany sobotni wieczór. Co prawda nie w teatrze, a w Filharmonii Pomorskiej, ale któż by się przejmował takimi szczegółami, gdy za chwilę zgasną światła, a przed nami wyśmienity spektakl "Dobrze się kłamie". Do tego doborowa obsada aktorska! Przemysław Sadowski i Marcin Perchuć - mistrzostwo :)
Ale zanim wybrałam się na ten spektakl pierwowzór obejrzałam w kinie, czyli "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" w reżyserii Paolo Genovese. Film świetny. Film skłaniający do wielu refleksji. Film, po obejrzeniu którego możemy zaśmiewać się na głos, a w głowie i sercu mieć wiele wątpliwości i gorzkich konkluzji.
Pewne małżeństwo zaprasza na kolację swoich starych znajomych. Dwie pary i jednego singla. Początkowo wszystko przebiega zgodnie z planem. Rocco i Eva (świetna roli Kasi Smutniak) doprawiają potrawy, pojawiają się pierwsi goście, później kolejni i kolejni. Gdy wszyscy są w komplecie zasiadają do stołu i zaczynają zwykłą pogawędkę. Co nowego? Co ciekawego? W pewnym momencie pada propozycja dość ryzykownej zabawy. Otóż polega ona na tym, aby do końca spotkania wszystkie SMS-y należy czytać na głos, a odbierane rozmowy telefoniczne przeprowadzać na głośnomówiącym.
Szybko okazało się, że pomysł na urozmaicenie wieczoru nie był zbyt trafiony. Z ust coraz częściej schodziły uśmiechy, a pojawiał się grymas niepewności. W oczach nie mogłam już dostrzec radości, a widziałam strach. Oby nikt do mnie nie napisał! Oby nikt do mnie zadzwonił! Zdawały się krzyczeć oczy.
Film obnażył smutną prawdę. Przede wszystkim obłudę, brak akceptacji siebie, homofobię, zdrady małżeńskie, kłamstwa. Najbardziej przygnębiający wniosek płynący z filmu to stwierdzenie, że nie znamy najbliższych nam ludzi. Tak bardzo możemy się zdziwić. Drugi wniosek dotyczy życia na pokaz. Na zewnątrz przykładne małżeństwo, a tak naprawdę ogromnie nieszczęśliwe.
Przewrotne zakończenie zdaje się pozostawiać nas z pytaniem, czy nie lepiej przymknąć oczy na te wszystkie niewygodne kwestie? Przecież nikt z nas nie jest doskonały.
Później był polski remake, który... też obejrzałam na sali kinowej, czyli "(nie)znajomi" w reżyserii Tadeusza Śliwy.
Tadeusz Śliwa doskonale osadził tę historię w polskich realiach. Spotkanie z przyjaciółmi może przybrać nieoczekiwanie niebezpieczny kierunek. A to za sprawą tajemnic. Tajemnic małych i dużych. Gdy nasze życie to ułuda. Gdy poszukując własnej drogi i własnej tożsamości błąkamy się między tym co powinniśmy a tym co chcielibyśmy (czy raczej czego oczekują od nas inni). Gdy prawda bywa przytłaczająca. Gdy nie mamy już siły grać z góry narzuconej roli.
To świetne kino. Byłam pod wrażeniem zarówno włoskiego filmu, jak i jego polskiej wersji. I byłam też zachwycona grą aktorów. Rewelacyjnie było obejrzeć Kasię Smutniak, która i w jednym, i w drugim filmie wcieliła się w tę samą postać. Rewelacyjny Tomasz Kot, Maja Ostaszewska, Łukasz Simlat, Wojtek Żołądkowicz, Michał Żurawski i Aleksandra Domańska. Według mnie każdy z nich doskonale pasował do powierzonej mu roli...
Gdy zobaczyłam afisz promujący ten spektakl ... po prostu musiałam to zobaczyć na własne oczy :)
Jeszcze teatralny look. Zwykle unikam swetrów podczas takich wydarzeń, ale zima rządzi się swoimi prawami. A w sobotni wieczór w Bydgoszczy było naprawdę bardzo zimno...